Doczekanie ARTEX PUBLISHING 3
“Ogień i lęk”- A. Poray Book Publishing, New York, 1981 (Debiut literacki, tom wyróżniony nagrodą Towarzystwa Krzewienia Nadziei, Chicago, 1981). “Dzień zraniony - A. Poray Book Publishing, New York 1982. Nagroda Literacka Związku Pisarzy Polskich na Uchodźstwie, Londyn, 1982 “Thunder”- A. Poray Book Publishing, New York, 1983. “Spalona rzeka” - Serpent Publishing, Chicago, IL, 1984 “Drugie niebo” - Artex Publishing, Clearwater, FL, 2005 Copyright © 2009 Leszek Zielinski ISBN: 1-57745-103-1 4
między twoim świtem a moją nocą jest plejada wspólnych marzeń jest szaleństwo wyznań i szaleństwo zmysłów tu igrają ze sobą wyśnione pieszczoty i zrywają się do lotu niepewne pragnienia tu ręce się plączą jak senne bajki i ciała wtapiają w uniesienie a przed każdym westchnieniem słodka cisza i uśmiech utkany z nadziei tu szczęście zbiera rozsypane perły niedoczekań i snów gdy na piersi zasypiają spełnione pocałunki dłonie muskają łagodność szyi i odgadują natychmiast pragnienie pełzają wśród cieni spragnione nowych odkryć i nowych tajemnic aż znajdują ukryte w tobie ciepło oddają nasze wspólne nienasycenie i toniemy w czasie prawdy i przypuszczeń gdy między twoim świtem a moją nocą spełnia się pierwsze pożądanie 5
mówiła do niego muzyką i wiatrem szeptała mu o niebie i o jesieni płakała w oddaniu umierając jak szczęście i kochając jak miłość i mówiła bądź tu już bądź zbierała go z zapachem opadających liści i deszczu a gdy zamykała oczy brała go w siebie mówiąc bądź tu już bądź chociaż na zawsze... aż któregoś dnia Bóg się zlitował i na jej twarzy wypisał wiersz wtedy stanął przed nią jej sen i powiedział jestem jestem wreszcie na zawsze... 6
gdybym nigdy nie dożył tej chwili wyśnionej w moich wszystkich marzeniach gdybym nie oddychał już żadnym powietrzem i nie szukał nigdzie drogowskazów gdybym nie otworzył nigdy oczu na następny świt i następny dzień i nie doszedł gdzie idę i dokąd zmierzam i nigdy nie usłyszał muzyki oceanu gdybym nie pokochał ostatniej miłości nie zatrzymał serca i nie żądał więcej gdybym nigdy nie poznał jak smakuje pierwsze „witaj” i ostatnie „żegnaj” i gdybym tysiąc razy umarł aby tysiąc razy zmartwychwstać to nie oddałbym za żadne skarby tej garstki moich wierszy w których zakopałem miłość gdybym nigdy się nie zbudził ze snu w który się wtapiam i gdybym klucz do siebie wyrzucił odchodząc w wieczną ciemność to byłbym równie szczęsliwy jak ptak któremu otwarto niebo 7
a może nie trzeba więcej ponad jeden szept a może nie trzeba więcej ponad jeden dzień a może nie trzeba więcej ponad jeden sen by przetrwać i kochać może nie trzeba marzeń i nie trzeba złudzeń aby żyć dla ciebie o jeden dzień więcej 8
na powrót jak na zbawienie można było jedynie spoglądać z daleka nikt nie słuchał wiatru ani śnieżnych porywów zegar zatrzymał się przed czasem i nie chciał iść dalej coraz mocniej tętniła nadzieja lub zwątpienie i można się było zagubić w tej niewiadomej oraz skonać na niedoczekanie spadające anioły nie docierały do nas rozbitków wczorajszego dnia którym odebrano tyle prawdy z kaprysu w kaprys zamieniali nam życie rozpękały złudzenia jak mydlane bańki i wszystko zatracało sens na dzień jutrzejszy aż w dali zadźwięczały dzwoneczki sań i można było rozsuwać zasłony i wchodzić w słońce 9
Fleepit Digital © 2021