koperink_2022_05

TEMAT NUMERU - PUSTYNIA




TEMAT NUMERU - PUSTYNIA

MAJ 2022 1 22.05.2022

TEMAT NUMERU - PUSTYNIA

Patron miesiąca

• Frank Herbert - str. 4 • łalności człowieka - str. 22 • Makrokosmos • Jemen, o którym się nie mówi - str. 5 • Skąd wiemy, że coś działa? - str. 7 Wadi Rum – magiczna dolina Beduinów str. 24 Piórem pisane • Wywiad • Zagłada Jeziora Aralskiego skutkiem dzia- „Wypełnione melancholią przygody panny Ofelii, czyli cukierkowego opowiadanka w Wywiad z Martą Mróz – absolwentką Międzywydziałowych Interdyscyplinarnych Studiów Humanistycznych - str. 8 Oświeceni • Wraz z upływem czasu… - str. 10 • Mocz i surowe nietoperze – poradnik przetrwania na pustyni - str. 11 • Księga pustyni - str. 12 • Kalendarz dni szczęśliwych i nieszczęśliwych, czyli dowiedz się, jak zginiesz jeszcze odcinkach część trzecia” - str. 26 • „Filozof” - str. 28 • „Revelation” - str. 30 • „Poezja” - str. 31 Zrecenzowani • „Kafarnaum” - str. 33 • Szafy, Krzesła, Klocki, czyli o drodze przez życie Pawła Łubkowskiego - str. 34 • Wiosenna płytoteka – trzy albumy na ocieplenie pogody - str. 35 dziś! - str. 15 • Czym jest Enneagram? - str. 16 • W głąb cebulowej sieci - str. 19 Sfera adrenaliny • Rajd Dakar - str. 21 ,,– Nie wiem, czego szukam. – Dlaczego? – Bo... bo... bo myślę, że gdybym wiedział, to nie byłbym w stanie tego szukać. – Oszalałeś?” „Autostopem przez galaktykę” 2 22.05.2022

Patron miesiąca

Redakcja

Redaktor naczelna: Michalina Pawelczyk W majowym wydaniu Koperinka wyruszamy w niepowtarzalną drogę – w podróż przez pustynię. Bezkres, nieskończone równiny, zapierające dech w piersiach widoki, ogrom; ale też piach, brak wody, niebezpieczeństwa, warunki niesprzyjające życiu. Im więcej o niej myślimy, pusta przestrzeń okazuje się być czymś niespodziewanym – niewyczerpującym się źródłem tematów, historii, przeżyć. Sięgamy coraz głębiej i głębiej, znajdując zaskakujące, nowe, obce. Pustynia to świadek historii. To z jej terenów wywodzą się pierwsze cywilizacje, początki ludzkości. Stała się nauczycielem, który poprzez piramidy, wykopaliska czy skamieliny tłumaczy nam genezę życia. Opowiada o naszych przodkach, ich wierzeniach, kulturze, codziennym życiu. Pokazuje, jak bardzo, a zarazem jak nieznacznie, się zmieniliśmy. Pustynia to potężna siła czystej natury, z którą nie jesteśmy w stanie walczyć. Możemy jedynie dostosować się do jej zasad, spróbować zrozumieć jej złożoność i uszanować jej porządek, harmonię. Na świecie pozostało niewiele nienaruszonych miejsc, człowiek zostawił odcisk swojej stopy niemal wszędzie. Jako współczesny konkwistador zagarnia wszystko, co znajdzie na swojej drodze. Piaskowy bezkres jednak broni siebie, swoich mieszkańców, nie dopuszczając ludzi zbyt daleko, do głębi, do serca. Może stać się dla nas nauczką, lekcją dla szukania własnych limitów, ograniczeń.. Pustynia to miejsce kontrastów, spotkanie przenikającego mroku z oślepiającym światłem, zimna nocy z upałem dnia. Może stać się spirytualistycznym seansem z pogranicza magii i rzeczywistości. Owiana legendami, klątwami, niezrozumiałymi dla nas czarami, budzi niepewność, niepokój, lęk. Nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się, gdzie leżą granice naszego poznania, czego jeszcze nie rozumiemy, czego nie posiedliśmy. Kto wie, co kryje się w złocistych diunach? Pustynia to inspiracja, przestrzeń do tworzenia czegoś nowego, otworzenia się na kreatywność oraz zagłębienia w unikatowy świat wyobraźni. Jeśli odnosimy się do niej z należytym szacunkiem i dystansem, może ukazać nam swoje piękno, sprawić, że wreszcie uda nam się przeżyć coś więcej. Redaktor naczelna, Zastępcy redaktor naczelnej: Maja Piechocka Zuzanna Madaj Redaktor naczelny techniczny: Adam Cal Redaktorzy techniczni: Mateusz Pacek Gabriela Janikowska Hugo Courtellemont Paweł Serwatka Redaktorzy: Elżbieta Ambrzykowska Agata Kwaśniak Wiktoria Daria Górska Hanna Tkaczyk Hanna Medyńska Zuzanna Madaj Gabriela Janikowska Emna Gaida Dagmara Styszko Paulina Redo Marianna Kowalska Bartłomiej Gołda Adam Cal` Okładka: Thuy Tien Ha Graficy: Gabriela Janikowska Kinga Mucha Zuzanna Rafał Social media: Weronika Piękoś Opiekun gazety: p. Edyta Janiak Redakcja dziękuje Radzie Rodziców za sfinansowanie wydania koperinka koperink 3

Redakcja

Grafika: Gabriela Janikowska

Frank Herbert Nie samą Diuną człowiek stoi. Frank Herbert, rozpoznawalny głównie dzięki swojej kultowej powieści (wraz z jej kontynuacją), która do teraz jest najlepiej sprzedającą się książką z gatunku science-fiction, sam zdaje się często znajdować w jej cieniu. Gdy otworzymy stronę z jego nazwiskiem na Wikipedii, już drugi akapit całkowicie poświęcony jest opisowi dzieła. Herbert był jednak także autorem opowiadań, dziennikarzem, fotografem, krytykiem literackim oraz wykładowcą. Wychowanie urodzonego w 1920 roku w Tacomie w stanie Washington Franka przebiegało głównie w spokojnym otoczeniu wsi. Od najmłodszych lat fascynował się książkami. Przed ukończeniem piątego roku życia potrafił czytać, miał również świetną pamięć i szybko się uczył. Poza powieściami przejawiał zamiłowanie fotografią – swój pierwszy aparat kupił już w wieku dziesięciu lat. Z powodu panującej w domu biedy (będącej głównie skutkiem Wielkiego Kryzysu), osiemnastoletni Herbert uciekł z domu, aby zamieszkać z ciotką i wujem w Oregonie. Tam ukończył naukę w liceum i zaczął poszukiwania pracy. W celu otrzymania wymarzonej posady dziennikarza prasowego sfałszował swój wiek. Do gazety zarówno pisał, jak i robił zdjęcia. W 1941 ożenił się, a rok później na świat przyszła jego córka. Małżeństwo rozpadło się jednak po dwóch latach. W międzyczasie, podczas II wojny światowej, służył w marynarce wojennej jako fotograf, został jednak zwolniony ze względu na odniesiony uraz głowy. Rozwód oraz koniec wojny otworzyły nowy etap w życiu autora. Zaczął uczęszczać na Uniwersytet w Waszyngtonie, gdzie na zajęciach z twórczego pisania poznał swoją przyszłą drugą żonę. Byli jedynymi studentami, którzy sprzedawali swoje prace do publikacji, głównie w tanich, niszowych magazynach. Herbert nigdy nie ukończył studiów, niedługo po ślubie wraz z żoną przeprowadził się do Kalifornii, aby skupić się na pracy dziennikarskiej w gazecie The Press Democrat. Dzięki nowym wpływowym znajomym, małżeństwu Slaterry, Herbert poznał myślicieli takich jak Zygmunt Freud czy Karl Jung, co miało widoczny wpływ na jego dalszą karierę pisarską. Dzięki państwu Slaterry poznał także założenia sztuki buddyzmu zen. Te wydarzenia oraz długoletnie zainteresowanie science fiction (jako swoich ulubionych pisarzy wymieniał m. in. H. G. Wellsa czy Roberta A. Heinleina) sprawiły, że rozpoczął pracę nad własnymi powieściami sci-fi, a wreszcie – Diuną. Bezpośrednimi czynnikami, 4 22.05.2022 które skłoniły Herberta do rozpoczęcia pisania kultowej książki, były wiadomości o orleańskich wydmach, zdobyte w trakcie przygotowań do jednego z artykułów (który jednak nigdy nie powstał) oraz zainteresowanie substancjami psychodelicznymi (głównie psylocybiną) i hodowaniem grzybów. Przez sześć lat Herbert całkowicie poświęcił się tworzeniu dzieła. Dzięki dobrze płatnej pracy żony nie musiał martwić się o zarobki. Ogrom włożonej pracy widać w objętości Diuny, dbałości o szczegóły oraz w licznych rozbudowanych wątkach. Powieść początkowo była odrzucana przez wydawców, ponieważ stanowiła zbyt wysokie ryzyko wydawnicze – mogła nie przyjąć się wśród czytelników. Zresztą tuż po publikacji nie osiągnęła wielkiego sukcesu. Przyniosła jednak twórcy spore zarobki, a grono jej oddanych fanów powiększało się z upływem lat i każdą kolejną częścią sagi. Herbert pisał aż do śmierci, jego pasji nie zachwiały nawet trudne wydarzenia, takie jak śmierć chorej na raka żony. Co więcej w wieku 65 lat ożenił się po raz trzeci (rok po śmierci wieloletniej partnerki). W tym okresie życia prowadził wykłady oraz był aktywnym działaczem społecznym na rzecz ekologii. Zmarł w 1986 roku z powodu zatorowości płucnej związanej z przeprowadzoną wcześniej operacją na raka. Niespodziewany wypadek pozostawił jego dzieła (w tym VII część Diuny) niedokończone. Pisarz był również dość znanym myślicielem politycznym (negatywnie odnosił się do Związku Radzieckiego), otwarcie dzielił się swoimi poglądami filozoficznymi w kolejnych pracach. Trudno stwierdzić, czy za życia Herberta jego geniusz był wystarczająco doceniany – udana ekranizacja Diuny miała miejsce dopiero parę lat po jego śmierci. Podziwiając to dzieło, należy pamiętać, że jego autorem był człowiek o szerokich horyzontach.

Grafika: Gabriela Janikowska

Jemen, o którym się nie mówi

W mediach nie słyszymy o nim zbyt często, prawie wcale, a jeżeli pojawi się wzmianka, to raczej na próżno szukać w niej jakichkolwiek superlatywów. Najbiedniejsze państwo arabskie, trawione przez wojnę domową i największy na świecie kryzys humanitarny – Jemen. Położony na południowym zachodzie półwyspu arabskiego kraj pełen wzniesień i terenów górzystych oraz pustyń. Z jego 30 milionowej populacji ponad 70% potrzebuje aktualnie pomocy humanitarnej, a nieco więcej jest uzależnionych od khatu (czuwaliczki jadalnej) – rośliny, która w Polsce zakazana jest na mocy ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Warto zatem zapytać, dlaczego nikt o tym nie mówi? Być może dlatego, że jako Europejczycy przywykliśmy już do faktu, że w krajach „trzeciego świata” zawsze toczą się wojny, trwają różnego rodzaju kryzysy, a życie na godnym poziomie to niejaki luksus, którego zaznać może niewielu. Jednak jestem zdania, że gdy taka sytuacja ma miejsce niedaleko nas, w Europie, zaledwie paręset kilometrów od polskich granic, to powinniśmy przypomnieć sobie także o państwach, które w stanie wojny trwają już od dłuższego czasu. Jednym z nich jest Jemen, a, co zaskakujące, wojna ukraińsko-rosyjska także odciska na nim swoje piętno, o czym więcej w dalszej części tekstu. Rzymianie południowo-zachodnie tereny półwyspu arabskiego nazywali „Arabia Felix” (łac. Arabia Szczęśliwa) – ze względu na żyzne ziemie położone niedaleko prosperujących portów. Chociaż rozwój cywilizacji na tamtym obszarze sięga daleko wstecz, samo państwo jemeńskie jest stosunkowo młode. W XIX wieku nad ziemiami leżącymi obecnie w jego granicach władzę sprawowały Imperium Osmańskie oraz Brytyjskie. To pierwsze rządziło północną częścią regionu aż do swojego upadku, czyli końca pierwszej wojny światowej. W okresie międzywojennym powstało Królestwo Jemenu, w którym rządzili Zajdyci – szyicki odłam islamu. Historia ich panowania nad tymi terenami sięga aż IX wieku i do dziś mają silną pozycję jako grupa społeczna. Monarchia trwała do lat 60., a dokładniej zainspirowanego przez Egipt zamachu stanu, którego skutkiem było powstanie Jemenu Północnego oraz wybuch wojny domowej. Walki toczyły się między rojalistami, wspieranymi przez Arabię Saudyjską, a republikanami, którym poparcia udzielała Arabska Republika Egiptu. Konflikt, będący wojną wewnętrzną państwa, był jednocześnie przykładem wojny zapośredniczonej (ang. „proxy war”) pomiędzy dwoma wspomnianymi państwami arabskimi (to zjawisko według wielu ma miejsce także dziś). Zwycięzcami kilkuletnich starć byli republikanie, w 1962 powstała Jemeńska Republika Arabska i rozpoczął się okres świeckiej dyktatury, powszechnie kojarzony z prezydentem Alim Abdullahem Salehem. Jak wspomniałam wcześniej, w XIX stuleciu na południu półwyspu arabskiego osiedlili się także Brytyjczycy poszukujący dogodnego miejsca na przystań na trasie Europa-Indie. Z lokalnymi wspólnotami uzgodnili, że utworzą na tamtych ziemiach protektorat. Kontrolowany przez imperium był głównie Aden, położony na wybrzeżu, na reszcie ziem panowały chaos i anarchia. Różnice kulturowe i rozwojowe pomiędzy miastem portowym a resztą kraju widoczne są do dziś. Gdy kolonializm upadł, a imperia wycofywały się z zajmowanych dotychczas terenów, Brytyjczycy opuścili półwysep, tworząc słabe i sztuczne państwo – Federację Południowej Arabii – które szybko przekształciło się w Ludowo-Demokratyczną Republikę Jemenu. Kierowało się głównie ideologią marksizmu, a komunistyczne poglądy były powszechne wśród ludności. W tamtym okresie lewa strona sceny politycznej przejęła władzę również w północnej części Jemenu, co zaowocowało zbliżeniem oraz deklaracją obu państw o dążeniu do niepodległości. W tym przypadku porozumienie nie było tylko pustymi frazesami i znalazło pokrycie w rzeczywistości – w 1990 roku powstała Republika Jemeńska, obejmująca zarówno północne, jak i południowe tereny. Istotną kwestią, gdy mówimy o Jemenie, jest jego położenie przy Bab al-Mandab (dosł. „Bramie łez”) – kluczowej dla światowego handlu cieśninie łączącej Morze Czerwone z Oceanem Indyjskim. Po otwarciu Kanału Sueskiego państwo zyskało strategiczną pozycję, a w drugiej połowie lat 80. odkryto również złoża ropy. Tereny w przeszłości słynęły z upraw kawy (szczególną pozycję w światowej produkcji Jemen zajmował w XVII wieku), jednak gdy hodowanie ziaren stało się mniej opłacalne, panowanie objął khat. Chociaż roślina to de facto narkotyk, a jej efekty można porównać z działaniem amfetaminy, zażywana jest masowo przez ludność. Skalę uzależnienia szacuje się na 70-80% społeczeństwa, a dla około 9 na 10 jemeńskich rodzin jej uprawa stanowi główne źródło dochodu (zyski znacznie przewyższają zarobek z chociażby plantacji zboża). Khat pochłania także znaczną część niewielkich zasobów wody oraz zajmuje nawet ⅓ terenów uprawnych. Żucie liści lub sporządzanie naparu to codzienne czynności dla milionów Jemeńczyków, którzy koperink 5

Jemen, o którym się nie mówi

czuwaliczkę spożywają w dużych ilościach już od najmłodszych lat.

Jemen to kraj niemal całkowicie muzułmański, w którym niecałą połowę ludności stanowią Zajdyci, wyznawcy szyizmu (jednak jest to odłam najbardziej zbliżony do sunnizmu) zamieszkujący północne tereny. Charakterystyczny dla jego ziem jest podział plemienny, związany ze sferą religijną, który przez wieki nie zaniknął, silnie wpływając na strukturę społeczną. Przynależność do mniejszych wspólnot – klanów, odczuwa znaczna większość populacji. Te grupy zrzeszone są także w federacje plemienne, na czele których stoją szejkowie. Właśnie one pełnią istotną rolę decyzyjną w polityce państwa. Silne podziały społeczne oraz religijne (różne odłamy mahometanizmu) odpowiadają za szereg napięć oraz konfliktów w państwie. Wiele mniejszości (np. czarnoskórzy) od lat zmaga się z dyskryminacją, podczas gdy inne grupy cieszą się autorytetem i posiadają elitarny status. Jedną z nich są saidowie, z których wywodzi się strona trwającego obecnie konfliktu – klan Hutich. Warto również wspomnieć, że w przeszłości to właśnie członkowie plemion posiadali przywilej posiadania broni – tradycja, która dzisiaj zbiera swoje krwawe żniwo. Już parę lat po zjednoczeniu dwóch Jemenów doszło do wybuchu konfliktu, wojny domowej, w której to północni separatyści dążyli do ponownego rozbicia państwa. Rebelia nie przyniosła zamierzonych skutków, jednak kraj nadal zmagał się z wewnętrzną niestabilnością i próbą realizacji celów wielu grup, które wzajemnie się wykluczały. Jednak pomimo napięć, względnie pokojowa sytuacja utrzymywała się w Jemenie aż do wybuchu Arabskiej Wiosny, gdy zmuszony ustąpić został wieloletni prezydent Saleh, a władza na drodze wyborów (w których startował wyłącznie jeden kandydat) trafiła w ręce jego zastępcy, pochodzącego z południa Abdrabbuha Mansura Hadiego. Taki obrót wydarzeń zbojkotowali Huti oraz południowi separatyści. Wybrany na dwuletnią kadencję (która w 2014 roku została wydłużona o rok) polityk zmuszony był ustąpić pod naciskiem Hutich (ruch Ansar Allah), gdy wybuchła kolejna wojna domowa. To dobry moment, aby cofnąć się o niewiele ponad dwie dekady – do upadku Związku Radzieckiego. Przed zjednoczeniem komunistyczny Jemen był sojusznikiem ZSRR, natomiast po roku 1991 politykę międzynarodową oparł na współpracy z sąsiednią Arabią Saudyjską, która do 2011 wspierała prezydenta Saleha oraz finansowała inwestycje w jemeńską gospodarkę i infrastrukturę. Państwo zdominowane przez wyznawców sunnizmu, wywierając presję na Jemen, poddawało go stopniowej sunnityzacji. Owocowało to wzrostem sprzeciwu ze strony Hutich (grupa zrzesza niemal wszystkich Zajdytów, wyznawców szyizmu). W społeczności rosło niezadowolenie i pojawiało się coraz więcej zarzutów dotyczących dyskryminacji. Gdy do władzy doszedł Hadi, dowódcy wojsk na północy nie czuli się wobec niego lojalni w ten sam sposób, co wobec ustępującego Saleha (swoją drogą wywodzącego się z Zajdytów). Huti stopniowo tworzyli zbrojne oddziały, na północy trwała rebelia, lecz obejmowała ona jedynie parę prowincji. Konflikt na terenie całego kraju wybuchł dopiero w 2015 roku, gdy Ansar Allah, atakując z północy, zajął niemal cały kraj. Uzyskał poparcie szyickiego Iranu oraz zwolenników prezydenta Saleha (jednak wycofali się oni w 2017 roku). Do walki z północnymi rebeliantami stanęły siły rządowe, wspierane przez silną koalicję państw arabskich na czele z Arabią Saudyjską. Stolica kraju została przeniesiona z Sany do Adenu, który kilkukrotnie zajmowany był przez Hutich. Zmusiło to uznawanego na arenie międzynarodowej (pomimo wymuszonego ustąpienia) prezydenta Hadiego do opuszczenia kraju. Obecnie przebywa on w Arabii Saudyjskiej. Konflikt w Jemenie jest wyjątkowo złożony, ponieważ na jego wybuch wpłynęło wiele czynników, takich jak silne poczucie przynależności plemiennej i religijnej, historia regionu i wewnętrzne podziały oraz walka o dominację pomiędzy Iranem a Arabią Saudyjską. W jednym z akapitów pojawiło się pojęcie wojny zapośredniczonej. W kontekście wojny domowej w Jemenie ma odnosić się ono do rywalizacji pomiędzy dwoma wyżej wymienionymi państwami. Dla Saudów sytuacja u południowego sąsiada jest naprawdę istotna, a potencjalne dojście do władzy wrogo nastawionych szyitów, którzy już teraz prowadzą ataki na ich terytorium, stanowi niemałe zagrożenie. Dominacja innego odłamu religii w tamtym rejonie także nie stanowiłaby korzystnego dla nich zjawiska. Natomiast celem Iranu 6 22.05.2022 jest destabilizacja południowej części półwyspu i osłabienie sunnickiego rywala. Władze w Teheranie zaprzeczają udzielania wsparcia północy, jednak ich rola jest widoczna jak na dłoni. Dla samych Hutich konflikt jest źródłem wielu korzyści, ponieważ dzięki atakom oraz zwiększaniu swojej strefy wpływów zdolni są do ustanawiania swoich ośrodków władzy i instytucji gospodarczych, a także poszerzania działalności na czarnym rynku. Nie tylko oni wykorzystują wojnę do realizacji własnych ambicji. To, co ma miejsce w Jemenie, zdecydowanie nie jest czarno-białe, przybiera raczej wiele odcieni szarości. Huti, Zajdyci, Ansar Allah, mieszkańcy z północy walczą z rządem, sunnickim południem, zwolennikami Hadiego oraz wspierającą koalicją. Lecz to nie wszystko, ponieważ na wschodzie o dominację walczy ISIS oraz Al-Kaida, dwie międzynarodowe organizacje terrorystyczne, przeciwnicy zarówno północy, jak i południa. Gdy w chaosie wojny domowej na zachodzie trwają naloty i bombardowania, na wschodnich pustyniach rządzi anarchia wykorzystywana przez terrorystów. W tych rejonach działają Stany Zjednoczone, atakując z powietrza za pomocą dronów. Kolejną częścią układanki są Zjednoczone Emiraty Arabskie, należące do koalicji wspierającej rząd Hadiego. Jednak nie jest to altruistyczne podawanie dłoni Jemenowi, ponieważ jednocześnie wspierają separatystów z południa (istotnym organem jest tutaj Południowa Rada Przejściowa) i starają się o zwiększenie własnych wpływów na półwyspie, między innymi próbując dojść do władzy na wyspie Sokotra należącej do Jemenu. Pełnię konfliktu, który staram się przedstawić, naprawdę trudno zrozumieć. Jednak warto spojrzeć na to, co miało miejsce od 2015 roku z perspektywy miejscowej ludności, choć, od razu zapewniam, nie będzie to przyjemny widok. Sytuacja w Jemenie nie jest powszechnie znana, nie opisuje się jej jako „największego na świecie kryzysu humanitarnego”, choć około ⅔ 30 milionowej populacji wymaga pomocy humanitarnej. Mniej więcej taka sama część ludności nie ma na co dzień dostępu do wody pitnej, znaczny procent ludzi zmaga się z głodem. Po wybuchu wojny na Ukrainie sytuacja jest jeszcze gorsza, ponieważ zaopatrywała ona w zboże bardzo wiele krajów zmagających się z kryzysem niedożywienia (m.in. Jemen, Somalia, Erytrea). Zniszczenie infrastruktury, która przed wojną zapewniała dostęp do wody, spowodowało także największą we współczesnej historii epidemię cholery – ilość zakażeń została oszacowana na niemal milion. Jemen zajął także w 2020 roku niechlubną pierwszą lokatę w badaniu Fragile State Index oraz przedostatnie miejsce w Global Hunger Index. Według ONZ ofiarami wojny padło już prawie 400 tys. osób, głównie zdziesiątkowanych przez niedożywienie oraz choroby. Około 70% śmierci dotyczy dzieci. Te wszystkie informacje, pokazujące skalę i tragizm sytuacji, znaleźć można w internecie za pomocą paru haseł i kliknięć, ale ilu z nas woli tych rzeczy nie wiedzieć? Czytając o tym, co od lat dzieje się w Jemenie, a ostatnio przybrało jeszcze na sile, trochę inaczej spoglądamy na otaczający nas świat i codzienne życie. Nasuwa się wiele pytań i nietrudno zwątpić oraz zupełnie utracić nadzieję na lepszą przyszłość dla tego państwa. Jednak jest jeszcze jedna ważna refleksja dotycząca nas jako Europejczyków i Polaków: czy cokolwiek ma większą wartość niż pokój na świecie?

czuwaliczkę spożywają w dużych ilościach już od najmłodszych lat.

Skąd wiemy, że coś działa?

Ekonomiczne i socjalne nierówności społeczne są jednym z podstawowych zagadnień międzynarodowej polityki. Organizacje takie jak ONZ czy działający w jego ramach Bank Światowy od dekad implementują rozmaite rozwiązania tak, by polepszyć byt ludzi w najbiedniejszych krajach. Od projektów humanitarnych zaczynając, na dotacjach dla poszczególnych państw kończąc – istnieje wiele koncepcji i pomysłów, co najlepiej się sprawdzi. Dobrobyt ludzi zależy w dużej mierze od rozwoju ekonomicznego państwa i stanu jego gospodarki, jest silnie związany z polityką gospodarczą danego kraju oraz inwestycjami, jakie on prowadzi. Skąd jednak mamy wiedzieć, jakie projekty czy inwestycje sprawdzą się lepiej i doprowadzą do pożądanych rezultatów? Tutaj z pomocą przychodzi ekonomia z całym swoim zestawem narzędzi służących do opisywania zależności gospodarczych. Wbrew przekonaniu niektórych, nie jest ona wróżeniem z fusów. Gospodarka, nawet jako skomplikowany organizm pełen korelacji i zależności, podlega pewnym prawom, którymi zajmuje się właśnie ekonomia. Projekty mające na celu wywołanie pozytywnych zmian w gospodarce powinny opierać się zatem na realnej wiedzy, a nie opinii polityków. Nad tym, jak najskuteczniej badać te zależności i stwierdzać, co działa najlepiej, ekonomiści pracują od dawna. Naturalnie dochodząc do fascynujących wniosków. Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii w 2019 roku otrzymali Esther Duflo, Abijit Banerjee i Michael Kremer za pracę o zwalczaniu biedy na świecie przy użyciu metody randomizowanej próby kontrolnej, pozwalającej na dogłębną ewaluację konkretnych rozwiązań polityczno-gospodarczych. Metoda, którą opisali, jest popularna, np. w medycynie. Polega na tym, że losowo dzielimy badanych na dwie grupy – badawczą i kontrolną. Pierwsza dostaje lek, a druga placebo. Obserwujemy wpływ leku na grupę pierwszą i porównujemy z wynikami uzyskiwanymi przez grupę drugą. Analogicznie w ekonomii, aby zbadać działanie danego rozwiązania, np. udzielania kredytów firmom przy wspieraniu ich rozwoju, należy z dostatecznie dużej ilości firm rozlosować dwie grupy, dbając o to, by były najszerszą reprezentacją danego sektora, czy to przez wybór dostatecznie dużej grupy czy poprzez standaryzację losowania. Część z nich dostaje kredyt, część nie dostaje niczego lub otrzymuje inny typ wsparcia. Następnie obserwujemy wyniki obu grup, np. robimy ankietę ewaluacyjną, sprawdzamy, jak radzą sobie po roku, itd. Na tej podstawie formułujemy wnioski na temat skuteczności projektu. Istotne, by jednocześnie zbadać grupę kontrolną i porównać rozwój firm przed i po udzieleniu im kredytu, ponieważ wtedy mamy pewność, czy dany rezultat na pewno jest wynikiem wpływu tego konkretnego projektu, a nie innych czynników, takich jak chociażby większy popyt na produkty danej firmy, inne dofinansowanie, itd. Randomizowane badanie z próbą kontrolną uchodzi za jedną z najdokładniejszych metod ewaluacji oraz testowania tego, jakie projekty i zmiany będą najskuteczniejsze. Jest to metoda używana już od lat 50., 60. i 70. w Stanach Zjednoczonych, ostatnio coraz popularniejsza przy wprowadzaniu rozmaitych programów socjalnych również w Europie, zwłaszcza krajach skandynawskich. Coraz większy nacisk kładziony przez opinię publiczną na naukowe, racjonalne uzasadnienia i ewaluacje różnych koncepcji politycznych oraz ich wpływu na gospodarkę sprawił, że częstotliwość wykorzystania tej metody podniosła się do 2/3 wszystkich projektów i wciąż rośnie, stając się coraz bardziej popularną. Metoda, choć wydaje się świetna, spotyka się również z krytyką. Zarzuca się jej małą reprezentację społeczeństwa, jako że badając jego część, nawet losowo dobraną grupę, nie jesteśmy w stanie wykazać, czy dokładnie taki sam wpływ dany czynnik miałby na mieszkańców Ugandy i na mieszkańców Chile. To znaczy, że generalizacja przy użyciu tej metody jest trudna. Kolejnym aspektem budzącym wątpliwości jest rzeczywisty stopień izolacji wpływu danego czynnika na daną grupę, jako że, jak to zostało powiedziane wcześniej, gospodarka jest niezwykle skomplikowanym organizmem i – mimo że badanie proponuje zestawienie z grupą kontrolną – nie można wyeliminować wpływu innych czynników ani zaimplementować elementów zawsze stałych. Niektórzy podnoszą również etyczne wątpliwości odnośnie wykorzystania tego sposobu. Jednak pomimo wszelkiej krytyki należy zgodzić się, że decyzje polityczne dotyczące zmian społecznych i gospodarczych powinny opierać się na wnioskach wyciągniętych z realnych badań, a nie wrażeniach lub poglądach polityków. Międzynarodowa opinia na temat pomocy socjalnej w ostatnich latach uległa zmianie i właśnie użycie randomizowanej próby z grupą kontrolną może okazać się przyszłością skutecznej walki z biedą na świecie. W Polsce wciąż nie wymagamy od polityków podpierania ich programu ekonomiczno-socjalnego realnymi badaniami. Skoro jesteśmy w stanie zgodzić się, że przyjmowanie leku, bazujące jedynie na przypuszczeniach lekarza, wydaje się co najmniej nieodpowiedzialne, być może powinniśmy uznać, że wydawanie miliardów z budżetu państwa powinno być poparte wynikami realnych badań i analiz oraz nie powinniśmy kwestionować prostej prawdy, że tego, czego wymagamy od naszych lekarzy, powinniśmy wymagać także od naszych polityków. koperink 7

Skąd wiemy, że coś działa?

Wywiad z Martą Mróz, absolwentką Międzywydziałowych Interdyscyplinarnych Studiów Humanistycznych, zawodowo związaną z

Disneyem Siedziba MISH w Warszawie W tym wydaniu Koperinka chcemy Was zapoznać z ofertą studiów na MISH. Jest to ścieżka kształcenia dość szczególna i nietypowa, ale zarazem pozwalająca na rozwój w wielu dziedzinach życia zawodowego, dlatego skierowana do wszystkich, czyli także humanistów w szerokim tego słowa znaczeniu. Co się kryje pod skrótem MISH? MISH – czyli Międzywydziałowe Indywidualne Studia Humanistyczne – umożliwiają studiowanie kilku dziedzin jednocześnie, a co za tym idzie, uzyskanie więcej niż jednego dyplomu. Plan nauki jest układany indywidualnie przez każdego studenta, więc może być elastycznie dostosowywany do jego potrzeb. Z wybranego do pracy dyplomowej kierunku wymagana jest realizacja minimum programowego. Dokładne wymagania ustalane są przez konkretne uczelnie. Ponadto każdy student wspierany jest przez indywidualnego tutora – opiekuna naukowego – związanego z wybranym przez studenta kierunkiem badawczym. Z jego pomocą opracowuje plan studiów i pisze swoją pracę roczną. Według strony internetowej Uniwersytetu Warszawskiego, MISH skierowane są do osób obdarzonych niespokojnym umysłem, dociekliwych i refleksyjnych. Studenci powinni być gotowi wziąć na siebie odpowiedzialność za kształt oraz rytm swoich studiów. Potrzebna jest także duża samodyscyplina. Ten rodzaj studiów pasuje do nowoczesnego świata, w którym wykształcenie humanisty wymaga przekraczania granic wąskich specjalności. Przygotowuje również do zmiennych warunków na rynku pracy. Zainicjowany na Uniwersytecie Warszawskim model przyjął się na najlepszych uczelniach w całej Polsce i działa pod patronatem Akademii „Artes Liberales”, czyli struktury obejmującej wszystkie uniwersytety realizujące ten program, służącej wymianie pomysłów oraz rozwiązań. Dlaczego MISH, skąd ta decyzja? Kiedy byłam w liceum, długo nie mogłam się zdecydować 8 22.05.2022 na wybór kierunku studiów. Wachlarz moich zainteresowań zawsze był bardzo szeroki i trudno mi było wybrać tylko jedną dziedzinę, której miałabym się poświęcić. Przez pewien czas rozważałam studia równoległe na dwóch kierunkach. Nadal jednak oznaczało to pewne ograniczenie, zawężenie. Międzywydziałowe Interdyscyplinarne Studia Humanistyczne pozwoliły mi nie tylko studiować na dwóch głównych kierunkach praktycznie jednocześnie, ale także dały możliwość uczestniczenia w wielu ciekawych zajęciach i wykładach na praktycznie wszystkich interesujących mnie wydziałach. Charakter studiów sprawiał, że sama układałam sobie plan zajęć, więc to ode mnie zależało, w jakim zakresie skorzystam z możliwości, jakie otwierał przede mną MISH. Na pewno nie dla każdego takie rozwiązanie będzie korzystne, ale ja akurat zawsze byłam osobą bardzo samodzielną, proaktywną, dobrze zorganizowaną i doskonale organizującą sobie pracę własną, więc dla mnie ten indywidualny tok zajęć był wyłącznie atutem. Jakie są zalety edukacji na MISH? Przede wszystkim studia na MISH to wielka szkoła życia. Uczą samodyscypliny, znakomitej organizacji i swego rodzaju samoświadomości. Odwracają powszechny schemat, w którym to uczelnia narzuca studentowi określony sposób zdobywania wiedzy. Studia na MISH na pewno uczą kreatywnego myślenia, wychodzenia poza wszelkie schematy, dają odwagę do poszukiwania własnych nieszablonowych rozwiązań, co zdecydowanie procentuje w przyszłym życiu zawodowym. Uczą także asertywności i to od samego początku, gdy niemal na każdych zajęciach trzeba tłumaczyć skąd jesteśmy i dlaczego nie ma nas na liście studentów zapisanych na dany kurs. Wielość wydziałów, a co za tym idzie także środowisk, w jakich poruszałam się w trakcie studiów na pewno sprawił, że nie boję się zmian i łatwo dostosowuję zakres działań do szybko zmieniającej się rzeczywistości.

Wywiad z Martą Mróz, absolwentką Międzywydziałowych Interdyscyplinarnych Studiów Humanistycznych, zawodowo związaną z

Czym dokładnie różnią się studia na MISH od kierunków na innych wydziałach UW? Jakim osobom poleciłaby Pani takie studia?

Na pewno nie jest to kierunek dla osób, które chcą po prostu zdobyć tytuł magistra, które muszą być prowadzone za rękę i potrzebują z góry określonego planu działania. Idąc na MISH, trzeba mieć już w głowie w miarę dobrze nakreślony obraz swoich zainteresowań naukowych, nawet jeśli w toku studiów ulegną one drobnym modyfikacjom. Samodyscyplina jest tu jednak kluczowa – student musi sam świadomie wybierać, czy i czego chce się uczyć. Tu nikt nikogo do niczego nie zmusza. Myślę, że osoby bez swego rodzaju głodu wiedzy i odpowiedniego poziomu motywacji wewnętrznej nie odnajdą się na tym wydziale. Jak wygląda współpraca z tutorem podczas studiowania? Nie ma tu jednego wzorca. Dużo zależy od samego studenta, jak i od wybranego tutora. Gdy ktoś doskonale wie, czego chce, jaką ścieżką chce podążać i jakie obszary rozwijać, to potrzebuje kogoś, kto te wybory jedynie potwierdzi lub delikatnie skoryguje, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jeśli zaś wciąż jeszcze nie jesteśmy pewni, w którym kierunku zmierzamy, to warto znaleźć osobę, z którą będzie można na ten temat porozmawiać, która doradzi i podpowie, co powinniśmy robić dalej. Na pewno na samym początku studiów warto zasięgnąć rady starszych kolegów, którzy mają już pewne rozeznanie i na pewno doradzą, kogo warto brać pod uwagę w roli tutora. Jak MISH postrzegany jest przez pracodawców? Kiedy rozpoczynałam swoją karierę zawodową, to jeszcze nie był to tak bardzo rozpoznawalny kierunek. Często trzeba było tłumaczyć pracodawcom, co to właściwie znaczy, że jestem absolwentem Międzywydziałowych Interdyscyplinarnych Studiach Humanistycznych. Jednak jakieś 10 lat temu zaczęło się to zmieniać. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że takie osoby są postrzegane jako bardzo atrakcyjne na rynku pracy. Właśnie dlatego, że to zwykle ludzie bardzo inteligentni, kreatywni, samodzielni, są świetnie zorganizowani i mają bardzo duże zdolności adaptacyjne. Rzec by można, że są to pracownicy, którzy rozwiązują problem jeszcze zanim się on pojawi. Wszyscy znamy żarty o przyszłości po studiach humanistycznych. Jakie w dzisiejszym świecie jest miejsce humanistów? Paradoksalnie aktualnie na rynku pracy jest bardzo dużo miejsca dla humanistów, a w szczególności humanistów wszechstronnych, jakimi są właśnie absolwenci MISH. Osoby łączące wiedzę i praktykę z wielu dziedzin: psychologii, kulturoznawstwa, filo- logii, prawa czy socjologii raczej nigdy nie będą pracować według jednego wyuczonego schematu, jak zwykli to czynić absolwenci poszczególnych kierunków. Interdyscyplinarność i szerokie horyzonty myślowe pozwalają na rozwój naprawdę w wielu dziedzinach. Dla każdej dziedziny biznesu taki wszechstronny i otwarty na nową wiedzę pracownik to ogromna wartość. Obecnie pracuje Pani we wszystkim nam znanej firmie Disney. Na czym polega Pani praca? Jestem odpowiedzialna za szeroko pojętą dystrybucję filmów wyprodukowanych przez studia: Disney Animation, Disney Pixar, Marvel, Lucas Film, Searchlight na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej. W skrócie mówiąc, za sprawą mojego zespołu filmy trafiają na ekrany kin, telewizorów czy urządzeń mobilnych, a przede wszystkim trafiają do świadomości widzów i zapisują się trwale w panteonie kultury masowej. Co najbardziej lubię w mojej pracy? Po pierwsze, jestem wielkim fanem kina i uwielbiam pracować z zespołem, który łączy ta sama pasja. Po drugie, każdy film, przy którym pracuję, to nowa przygoda, nowa strategia komunikacyjna i zindywidualizowane działania marketingowe. Najważniejsze umiejętności, które są niezbędne w mojej codziennej pracy, to: kreatywność i myślenie strategiczne. Doceniam również to, że mogę się stale uczyć i rozwijać, pracując przy najbardziej innowacyjnych i wymagających projektach. To daje mi ogromną satysfakcję! Czyli dzięki formie studiowania łatwiej Pani radzi sobie w pracy… Na pewno tak. Pracuję w dużym, międzynarodowym, wielokulturowym środowisku, na stanowisku wymagającym wielozadaniowości, decyzyjności i doskonałej organizacji. Często pod dużą presją czasu. Wszystkie te okoliczności, choć w zdecydowanie mniejszym wymiarze, towarzyszyły mi już w trakcie studiów. Co jeszcze chciałaby Pani powiedzieć uczniom naszej szkoły? Nigdy nie bójcie się realizować własnych marzeń! Kariera czy to naukowa, czy zawodowa, nie zawsze, szczególnie na samym początku, układa się tak, jakbyśmy tego chcieli. Ale dzięki sumiennej pracy i wytrwałości każdy z Was jest w stanie osiągnąć wymarzony cel. Kluczem do niego jest to, by znaleźć zajęcie, które pokochacie, pracę, która poza wymiarem finansowym da Wam również wielką wewnętrzną satysfakcję. I tego Wam wszystkim życzę☺ ,,Nowi Fremeni ze swoich domów z błota mogli podziwiać widoki. Już nie siedzieli gromadnie, zamknięci w siczy. Gdzie przenosi się nowe spojrzenie, tam również przenosi się wyobraźnia. Stilgar wyczuwał to. Nowe spojrzenie przyłączało Fremenów do reszty imperialnego świata, przysposabiało ich do nieograniczoności przestrzeni.” ,,Dzieci Diuny” koperink 9

Czym dokładnie różnią się studia na MISH od kierunków na innych wydziałach UW? Jakim osobom poleciłaby Pani takie studia?



Flipbook Gallery

Magazines Gallery

Catalogs Gallery

Reports Gallery

Flyers Gallery

Portfolios Gallery

Art Gallery

Home


Fleepit Digital © 2021